Grześ 2008

Staliśmy za murkiem, przy wielkich śmietnikach przed jego blokiem, a Tomek trzymał w ręku duży, czarny worek i segregował śmieci – najwięcej było tam szkła. Każda spadająca na dno śmietnika butelka powodowała, że rozbrzmiewał trzask.

– Mniej niż w tamtym tygodniu – zaśmiał się słabo i ja też się uśmiechnąłem, chociaż nie wiedziałem, czy mówił poważnie, czy tylko wierzył, że tak właśnie było. – A będzie tylko lepiej – dodał z nadzieją równie nikłą, jak jego uśmiech na twarzy.

– Pomaga mu ta grupa wsparcia? – zapytałem.

Bardzo długo bałem się poruszać ten temat – mimo że Tomek wydawał się nie mieć z nim problemu – bo nie wiedziałem, co miałbym zrobić, jeśli odpowiedziałby przecząco.

– Powiem ci tak – zaczął – nie pamiętam, kiedy na nią nie chodził – znów się zaśmiał, w podobnym tonie co wcześniej. – Za każdym razem wydaje mi się, że pije coraz mniej, ale w końcu powinien przestać, nie? A póki co jakoś nie przestaje. – Wzruszył ramionami, zawijając sobie pusty worek na nadgarstku.

Kiedy dowiedziałem się, że jego ojciec pije alkoholu więcej niż przeciętny dorosły, zapytałem, dlaczego z nim mieszka i czy nikt nie odebrał mu władzy rodzicielskiej – tych pytań też się bałem, bo mogło się przecież okazać, że niczego nie pragnął bardziej niż tego, żeby od niego odejść – ale Tomek wyjaśnił mi, że tata go nie zaniedbuje, nie znęca się nad nim, że chodzi do pracy, posyła go do szkoły, że ma co jeść, w co się ubrać i poza momentami, w których upija się do nieprzytomności, jest odpowiedzialny. Urzędnicy, przychodzący do nich co jakiś czas na rutynową kontrolę, najwyraźniej podzielali to zdanie, chociaż ja nie wiedziałem, jak upajanie się do nieprzytomności można łączyć z odpowiedzialnością.

– Tęskni za mamą – zwierzył mi się. Przeraziłem się wtedy, że mój tata z tęsknoty za mamą też mógłby zacząć pić, nie mając siły na cokolwiek innego. – Opowiadał mi, że kiedy byli bardzo młodzi, to zdarzył się wypadek, którym byłem ja. – Zaprezentował mi swoje ciało dłońmi. – Mama nie chciała dzieci, tata też, ale jakimś cudem nakłonił ją, żeby urodziła – zawahał się. – No i teraz ponosi konsekwencje – powiedział, a ja skrzywiłem się, słysząc to, bo nie wyobrażałem sobie poznać takiej historii z ust rodziców.

– Nie jest ci przykro, że tak mówi?

– Nie – odparł bezrefleksyjnie. – Wiesz, może to błędne założenie, ale myślę, że większość z nas była wypadkiem, niektórzy po prostu mają dwoje odpowiedzialnych rodziców, a niektórzy tylko jednego – przerwał na moment – a niektórzy wcale, ale mają dziadków.

– Czujesz presję? – Spojrzał na mnie pytająco. – Że musisz być idealny albo że musisz udawać, że nie istniejesz?

– Nie jestem Piotrkiem – odparł. – Ani tobą. – Otworzyłem usta, ale nie dał mi się wtrącić. – Mój tata nie jest idealnym tatą, a ja nie jestem idealnym synem. Nikt nie jest, ty też nie, najlepszy uczniu w szkole. – Spojrzał mi w oczy prowokująco. – Ważne, żeby jakoś iść do przodu.

Miałem już własny telefon i kiedy kładłem się spać, ten zaczął wibrować i poruszać się po komodzie, na której leżał. Od upadku uratowałem go w ostatniej chwili, choć najprawdopodobniej wyszedłby z tej sytuacji bez żadnych rys, pozostawiając w przestrzeni jedynie hałas.

– Co się dzieje? – zapytałem szeptem po wciśnięciu zielonej słuchawki.

– Przepraszam, że zawracam ci tym głowę – usłyszałem. – Tata się upił, posiedzisz chwilę ze mną? – przedstawił sytuację.

– Oczywiście, że tak, zawsze możesz do mnie dzwonić – powiedziałem.

Telefon odmierzał nam czas rozmowy, ale nie wiedział, że nie zamieniliśmy ze sobą już ani słowa. Siedziałem oparty o ścianę i nasłuchiwałem oddechu Tomka. W końcu wstałem z podłogi i położyłem się do łóżka, zostawiając telefon w zasięgu ręki.

Jego tata nie krzyczał, jak mama Nathana, nie bił go i nie szarpał – zasypiał po paru kieliszkach, a rano wychodził do pracy z bolącą głową i nudnościami. Tomek się go nie bał, bo mężczyzna nigdy nie podnosił na niego ręki.

– To po prostu strasznie przykre, że on żyje w ten sposób i nie chce inaczej – powiedział mi kiedyś, podnosząc w górę kącik ust, jakby chciał się uśmiechnąć, ale nie potrafił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *