Grześ

Zasłaniam swoje ciało jedynie czarną peleryną, która opada mi na nie z lewego ramienia. Przewiązano mi ją na szyi bardzo cienkim sznurkiem. Natalia stoi przy mnie, mając na sobie podobne okrycie w kontrastowym kolorze.

Spoglądamy to na siebie, to wprost w obiektyw. Co jakiś czas bardzo powoli zmieniamy swoje pozycje, aby dziewczyna z aparatem w dłoniach za nami nadążała, żeby się jej udało uchwycić na fotografiach wszystko, co chce.

Telefon z zaproszeniem na sesję zdjęciową dostałem chwilę przed zaśnięciem.

– Moja dobra znajoma potrzebuje nowych fotografii do portfolio – poinformowała mnie. – miałam pozować z jej przyjacielem, ale coś mu wypadło w ostatniej chwili i zapytała, czy nie znam kogoś, kto mógłby go zastąpić. Pomyślałam o tobie, pozwoliłam sobie pokazać jej parę twoich zdjęć – kontynuowała. – Poprosiła mnie, żebym cię zapytała. Wiec jak?

– Jasne, bez najmniejszego problemu – odpowiedziałem natychmiast. – rano mam pracę, mam nadzieję, że umawiamy się na wieczór? – zapytałem, choć na wieczór też miałem już konkretne plany.

Mruknęła potwierdzająco.

– Dzięki, dam jej znać – po tych słowach się rozłączyła.

Zaraz po zakończeniu rozmowy rozpocząłem następną.

– Kuba, jeśli mowa o jutrze to przepraszam, ale coś mi wypadło – zacząłem.

– To znaczy?

– Natalia poprosiła mnie o pomoc przy zdjęciach dla jej znajomej.

– Mogłeś się nie zgodzić – stwierdził bez jakikolwiek słyszalnej urazy w głosie.

– Wiem, Kuba, jakoś tak wyszło – że jestem teraz w studiu, a nie w jego domu.

Natalia unosi głowę. Jest wysoka – wyższa od Nathana – ale wciąż niższa ode mnie. Przez moment patrzymy sobie w oczy, do momentu, kiedy zmieniamy pozycję.

Czuję, że ból głowy ma zamiar mnie zaatakować. Mimowolnie mrużę oczy od oświetlenia. Aparat strzela mi w twarz tak mocno, że się zataczam, ale w porę odzyskuję równowagę, zanim pociągnę za sobą Natalię.

Dziewczyna z aparatem spogląda na zdjęcie, które właśnie zrobiła i dostrzegając moje coraz mniejsze zaangażowanie, proponuje przerwę, na którą wszyscy się godzimy.

Naciągam na siebie dresy i koszulkę, a moje dotychczasowe okrycie lokuję na wieszaku. Siadam na krześle daleko od światła i zasłaniam oczy dłońmi, czekając, aż znikną mi sprzed nich białe plamki, dające efekt ekranu starego telewizora nieumiejącego złapać zasięgu z przytwierdzonej do niego anteny.

– Jak się czujesz? – pyta Natalia, a ja podnoszę głowę i przecieram oczy.

– Nie najgorzej – mówię, siląc się na uśmiech, który nie będzie grymasem bólu.

Z biegiem czasu będzie trudniej.

– Jesteś strasznie blady – zauważa oschle, kręcąc głową. Dostrzegam w jej oczach złość i rozczarowanie.

– Może za dużo pudru – wzruszam ramionami, próbując zniwelować jej zmartwienie, chociaż nie wiem, czy nim w istocie kieruje się zwracając uwagę na mój stan.

– Kuba do mnie pisał – mówi w końcu i już rozumiem, dlaczego jej głos jest tak zimny. – Ponoć mieliście się teraz spotkać, to prawda? – słyszę w jej głosie nutę oskarżenia, którego nie słyszałem w jego. – Dlaczego mi nie powiedziałeś? Znalazłybyśmy kogoś innego, nie jesteś niezastąpiony.

– Nikogo lepszego byście nie znalazły – odpieram ze śmiechem, jakbym próbował się tym usprawiedliwić.

– Grześ, bądź że ty asertywny, nie musisz się zgadzać na wszystko, o co ludzie cię proszą, sam to ciągle wszystkim powtarzasz. Stosuj się do zasad, które rozdajesz na prawo i lewo.

Nie otwieram ust, kiedy jak niesiona na skrzydłach podbiega do nas znajoma Natalii.

– Te zdjęcia są cudowne – cieszy się i widzę, że jest podekscytowana. – Dziękuję, że zgodziliście się być moimi modelami.

– Nie ma sprawy – odpowiadamy zgodnym chórem.

– Czy możemy za chwilę jeszcze…

– Przykro mi – przerywa jej Natalia. – ale Grześ musi wracać do domu, nie czuje się dobrze. Sama widziałaś, że już ledwo co był w stanie otworzyć oczy – wypowiada się w moim imieniu, a jej znajoma się zgadza i mówi, że jak najbardziej to rozumie.

Wpatruje się we mnie przez chwilę.

– Chciałam ci powiedzieć, że bardzo mi imponujesz – odzywa się w końcu. Kątem oka widzę, jak Natalia wzdycha bezgłośnie i przewraca oczami. – Jesteś tak wszechstronnie utalentowany.

– Nie chcę być nad wyraz skromny, ale uważam, że przesadzasz – mówię.

– Żartujesz? Model, tancerz – wymienia. – jeszcze ta twoja praca przy odbieraniu telefonów od zagubionych osób – krzywię się po jej słowach. Dlaczego traktuje to jako talent, który miałbym jej zdaniem posiadać? Całe moje ciało buntuje się przeciwko temu, co mówi, bo robi to tak, jakby zapomniała, że te osoby istnieją naprawdę.

Wszyscy mówią o mojej pracy, że jest taka dobra i szlachetna – może zapominają, że nalewam też ludziom alkoholu do kieliszków – że rodzice byliby dumni i czasem zastanawiam się, czy faktycznie, jeśli bym stanął w miejscu, a tata by szedł i powiedziałbym mu, że odbieram telefony, żeby ktoś nie odebrał sobie życia, to by się zatrzymał i spojrzał i czy w sercu by go zakuło z dumy, że ma takiego syna.

– A do tego masz taką dużą wiedzę na wiele tematów.

Obrazy z przewertowanych w pośpiechu książek bez ostrzeżenia pojawiają się w mojej głowie, przytaczam z pamięci teksty, które zdążyłem zauważyć, a potem słyszę, że jestem mądry. Jakbym od początku właśnie z tego powodu nie spał po nocach – żeby być mądrym.

Nie wiem, skąd wie o mnie to wszystko, ale w pewnym momencie mojego życia przyzwyczaiłem się, że spotykając obce osoby, jestem dla nich mniej obcy, niż oni dla mnie.

– Zastanawiam się, co jest z tobą nie tak, bo przecież musisz mieć jakąś wadę.

– Więcej niż wadę – mówię. – każdy jakieś ma – niszczę jej wyobrażenie.

Widzę, jak wypycha moje słowa poza ramy swojego umysłu.

– Dlaczego jesteś taki popularny? – zapytał mnie Maciek po swoim pierwszym tygodniu w szkole średniej.

– Jestem?

– Grześ, za każdym razem jak tylko wspomnę, że jestem twoim bratem to wszyscy zachowują się, jakbym był ich najlepszym przyjacielem – śmiał się, ale nie był zdziwiony. – Co takiego robisz, że tak jest? – pytał retorycznie, jakby znał odpowiedź.

– Nie wiem, staram się tylko być miły – wzruszyłem wtedy ramionami.

– Nie potrafi odmawiać – wtrąca się Natalia, zerkając na mnie wyzywająco.

– Odmówiłem Kubie spotkania, bo zadzwoniłaś – odpieram spokojnie. – więc jednak potrafię.

Dziewczyna trzymająca w dłoni aparat jest zagubiona.

– Gdybym zadzwoniła pierwsza, a potem dopiero Kuba, to mi byś odmówił – stwierdza.

– Przepraszam – zwracam się do dziewczyny stojącej naprzeciw nas, ucinając tym samym dyskusję. – pewnie liczyłaś na trochę więcej.

Patrzy na mnie przez chwilę bez słowa, a kiedy w końcu otwiera usta, słyszę:

– Nie no co ty, było super, naprawdę. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję.

Natalia zabiera kluczyki z kieszeni mojej kurtki i siada za kierownicą mojego samochodu, zostawiając mi miejsce pasażera.

– Naprawdę uważam, że powinieneś częściej pytać się sam siebie, czego chcesz, a nie spełniać cudze zachcianki – oznajmia, włączając światła i wyjeżdżając z parkingu.

– Wiem, ale czasem chciałbym zrobić wszystko i nie mogę się zdecydować – mówię, odchylając fotel i zamykając oczy.

– Okej, to poćwiczmy, co jest dla ciebie ważniejsze: pozowanie do zdjęć ze mną do portfolio jakiejś randomowej dziewczyny, którą widzisz pierwszy raz na oczy, czy spokojny wieczór w towarzystwie Kuby i pewnie jakiegoś drogiego alkoholu, na który nikogo z nas oprócz niego nie będzie nigdy stać?

– Skoro nie chcesz, żebym się zgadzał na twoje propozycje to mnie o nic nie proś.

– A właśnie, że będę, Grześ – oponuje stanowczo, ale cała nasza rozmowa toczy się po cichu, dla poszanowania mojej głowy. – będę tym bardziej, żebyś miał więcej okazji do odmowy.

– Rozumiem – mówię, uśmiechając się.

Otwieram oczy, a przed nimi mam Natalię, która patrzy na ulicę, z dumą unosząc kąciki ust.

– Dzięki – rzucam i naprawdę jestem wdzięczny.

We wnętrzu samochodu słychać wibracje – Natalia sięga do kieszeni kurtki, zerka na wyświetlacz i odbiera włączając głośnomówiący.

– Hej, jak się bawicie? – słyszę pytanie Tomka.

– Właśnie odwożę go do domu – odpowiada, jakby mnie tu nie było. – nie czuje się za dobrze – w tym momencie, jakby uświadamia sobie, że faktycznie tak jest i zerka w moją stronę, aby skontrolować mój stan. – zdjęcia wyszły dobrze – informuje. – A jak wy się bawicie? – pyta.

– Tymon właśnie położył się spać, więc zostałem sam i tęsknię – rozpływam się, kiedy te słowa docierają do moich uszu.

Tomek zasługuje na taką rodzinę. Od zawsze powinienem taką mieć, bo dla rodziny zrobiłby wszystko. Odwoził Miriam do szkoły i stawał w obronie Leona, kiedy ktoś go zaczepiał, jeszcze zanim poznał ich rodziców. Traktowali go jak syna, zanim jeszcze wziął z Natalią ślub.

Tomek był zawsze lojalnym przyjacielem, to dlatego, że traktował przyjaciół jak rodzinę.

– Będę najszybciej jak mogę.

– Uważajcie na siebie – kończy jej rozmówca.

Natalia wkłada telefon z powrotem do kieszeni.

– Pomóc ci wejść? – pyta, gdy dojeżdżamy.

– Nie, nie trzeba – odpowiadam, ale nie podnoszę się z miejsca.

Zbieram się w sobie, aby to zrobić.

– Bardzo wam kibicuję – mówi nagle. – tobie i Kubie – precyzuje. – uważam, że powinieneś potraktować to poważniej. Z większością ludzi masz bardzo przelotne relacje.

Lampki przy drzwiach wejściowych do mojego domu zaświecają się i ze środka wychodzi Maciek. Kieruje się w naszą stronę i chwyta za klamkę moich drzwi.

– Wszystko okej? Pomóc ci wejść? – pyta.

– Natalia… – wzdycham, ignorując mojego brata. – my tylko ze sobą sypiamy.

– Wygląda to inaczej – upiera się.

– Nie wiem, jak to wygląda. Naprawdę uwielbiam z nim przebywać, wiem, że rozmawia ze mną więcej niż innymi, ale nie łączy nas tak wiele, jak zapewne byś chciała.

– Grześ jest jak Ziemia, stale krąży wokół jednego słońca – wtrąca się Maciek, trzymając mi otwarte drzwi.

– Życie na Ziemi nie przeżyłoby bez słońca, więc może lepiej, że nie wypadam za tę orbitę – odpieram.

– Twoje słońce cię nie chce, Grześ – stwierdza twardo Natalia. – między tobą i Kubą przynajmniej jest jakakolwiek szansa.

– Nie ma – oponuję i wychodzę z samochodu, wspierany przez brata.

– Przywiozę ci go jutro pod pracę – słyszę i po chwili mój samochód znika między drzewami.

Wchodzimy do środka, a w salonie jest Kuba i czeka. Pytam, co tu robi, a on mówi, że mieliśmy spotkać się wieczorem, uznając za największą oczywistość to, że kiedy wrócę – on tu będzie.

– Przepraszam, że cię zawiodę, ale nie czuję się dobrze, najchętniej bym się położył.

– To się połóż – wzrusza ramionami, jakby to w ogóle nie psuło mu planów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *