Sam bardzo rzadko bywałem pacjentem w szpitalach, ale niezwykle często poznawałem je z perspektywy odwiedzającego. Nathan lądował tam dość regularnie ze względu na słabą odporność swojego organizmu, a potem – coraz częściej – przez swoje autodestrukcyjne działania Jakby mu brakowało mamy w domu.
Kiedy tylko było to możliwe, Nathan wybierał w salach łóżka postawione przy ścianie.
– Wtedy mam widok na wszystko, co się dzieje – wyznał mi. – Nic nie nadejdzie z drugiej strony, gdy skupiam się na jednej.
Wspomniałem mu, że nie ma podglądu na to, co dzieje się pod jego łóżkiem, i mimo że natychmiast tego pożałowałem, jedyne, co dostałem w reakcji, to znowu ten wzrok, jakbym nic nie rozumiał i nic nie przeżył.
– Potwory nie chowają się pod łóżkiem, Grześ.
Siedział tam, gdy przyszedłem go odwiedzić, a przy łóżku kucała pielęgniarka, chwytając się jedną ręką za jego poręcz, aby utrzymać równowagę. Ja też się schyliłem, ale nie trzymałem poręczy – rzadko zajmowałem czymś ręce, będąc blisko niego – a nad nami stał jego tata, z którym przyszedłem.
Pielęgniarka miała zaprowadzić go do jednej z pracowni.
– Nathan, chodź – powiedziała. – Przecież nie raz już miałeś takie badanie, wiesz, że to nic strasznego.
Spojrzałem na przyjaciela, który wcale się nie bał i nie kulił się przy ścianie z podkurczonymi nogami.
– Nathan, nie wygłupiaj się i wyjdź, dobrze? Utrudniasz pani pracę – stwierdził jego tata.
Zmarszczyłem brwi, a w momencie, kiedy zauważyłem, jak jego tata chce wyciągnąć go spod łóżka, gwałtownie zaprotestowałem:
– Proszę tam nie wchodzić, tam jest jego bezpieczne miejsce – oznajmiłem. – Dookoła tego łóżka jest niewidzialna bariera, nikt oprócz Nathana nie potrafi przez nią przejść.
Nathan wyszedł, gdy tylko się na moment oddaliliśmy, i poszedł posłusznie na badania, a kiedy wrócił, spojrzał mi w oczy.
– Niewidzialna bariera? – zapytał. – To głupie, nie jestem już dzieckiem.
– Dlaczego wbiegłeś pod łóżko?
– Grześ, wyobrażona ściana nie zadziała. Nie zadziałałaby, nawet gdyby była prawdziwa.
Wrócił do domu – zawsze w końcu wracał, nie tak jak jego siostra – a ja czekałem, aż znowu tam wyląduje – bo zawsze wracał.
Stałem w kuchni i zmywałem naczynia, kiedy za oknem zobaczyłem jadącą na sygnale karetkę.
– Zaraz wracam – rzuciłem do taty, który oglądał bajkę z moim bratem. Nie wiedziałem, czy mnie usłyszał.
Pobiegłem za sygnałem i moje przypuszczenia się potwierdziły, bo karetka została wezwana do domu mojego przyjaciela. Przez chwilę miałem nadzieję, że to Nikola wróciła do domu.
– Co się stało? – zapytałem taty Nathana i zobaczyłem, że nosze, na których leży mój przyjaciel, są już w karetce.
– Nathan próbował zrobić sobie krzywdę – odparł. – Muszę z nimi jechać.
Położył mi rękę na ramieniu i dodał, że zadzwoni i powie mi, gdy dowie się czegoś więcej. Zrobi to natychmiast – jak mój ojciec. A potem wsiadł do oznaczonego pojazdu i odjechali. Sygnał zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Kręciło mi się w głowie, więc usiadłem na ziemi, a potem się na niej położyłem, bo świat wirował mi przed oczami. Usłyszałem szybki, płytki oddech nade mną i zobaczyłem mojego tatę z Maćkiem na rękach. Natychmiast się podniosłem.
– Tato, biegłeś? – zapytałem zszokowany. – Usiądź, na pewno się bardzo zmęczyłeś – mówiłem szybko. – Daj mi go, nie jest już taki lekki, żebyś go dźwigał. – Odebrałem brata z jego ramion i usiedliśmy na schodach przed drzwiami domu mojego przyjaciela.
– Co się stało? – zapytał tata.
Od kiedy ambulans odjechał, zrobiło się bardzo cicho i jego głos wydawał mi się głośniejszy niż zwykle.
– Nie wiem, Nathan próbował sobie coś zrobić – powiedziałem. – Naprawdę nie musiałeś za mną przychodzić, jesteś zmęczony – dodałem, ale tata to zignorował.
Kiedyś nie męczył się tak szybko, prawie w ogóle, ale teraz jego mięśnie gdzieś znikały.
– Coś się u niego dzieje, a ja nie wiem co i przez to nie mam pojęcia, jak mógłbym mu pomóc – westchnąłem.
– Nie jesteś za to odpowiedzialny – powtórzył jak niedziałające zaklęcie.
– Wiem – przyznałem. – Wiem, ale tak bardzo żałuję, że on już się nie śmieje, żałuję, że cokolwiek zrobię, to nie będę w stanie go zrozumieć, że to nie jest takie proste, jak mi się wydawało. Chciałbym, żeby kiedyś mógł poczuć takie szczęście, jakie ja odczuwam, kiedy jestem przy nim – wydukałem, łamiącym się głosem.
Tata objął mnie ramieniem, a ja starałem cieszyć się tym momentem, bo dawno nie byliśmy tak blisko.