Nathaniel 2014

Kiedy rodzice moi się rozwiedli, zamieszkałem z tatą. Jeszcze przed rozwodem dowiedziałem się, że naprawdę przygarnął mnie i mamę do siebie, bo nie miałem w sobie nawet cząstki jego genów. Nie wiadomo czyje. Czy to ważne? Czy nie wolałbym, aby nie było we mnie mamy?

Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się stało, zanim żrący płyn wylądował w ręce mojej i zanim on wylądował w tamtym pokoju. Wciąż był dla mnie najlepszym rodzicem, jakiego miałem. Bez względu na to, co było w plikach na jego komputerze.

– Kiedyś zamieszkamy razem – powiedział Grześ, kiedy pomagał mi rozpakowywać się w nowym pokoju. – I będziemy mieli psa. Albo wiele psów. Będą biegały po ogrodzie.

Długo nie odpowiadałem. Wciąż widziałem w jego oczach to, co dostrzegłem w nich lata temu. Wszystkie znaki znikały, ale nie ten. Nie trzeci.

Poznałem chłopaka, którego błysk szczęścia w oku wywołał we mnie falę emocji. Ale najważniejsze, że był zaraźliwy.

– Widzę, jak na niego patrzysz – mówił Grześ z uśmiechem.

– Ja tylko… – Jakbym się musiał przed nim tłumaczyć.

– To dobrze, Nathan – uspokoił mnie. – Cieszę się. Wydaje się miły – powiedział, a ja od tamtego czasu zacząłem podchodzić z rezerwą do starszego ode mnie mężczyzny.

Z tatą mijałem się w naszym nowym, dużym domu bardzo rzadko, ale tamtego dnia, gdy oglądał wiadomości w telewizji, dosiadłem się do niego z butelką alkoholu w dłoni.

– Tato – zacząłem. – Pamiętasz, kiedy pierwszy raz zapytałeś mnie, czy chcę się zabić? Wróciłeś wtedy wcześniej do domu, a ja pociąłem się w łazience. – Tata wyłączył ekran telewizora i poświęcił mi całą swoją uwagę. Był dla mnie zawsze. – Powiedziałem ci, że nie, ale dopiero po chwili namysłu – przypomniałem. Tata pokiwał głową, a ja pociągnąłem łyk gorzkiej wody. – To dlatego, że to był pierwszy raz, kiedy w ogóle o tym pomyślałem – wyjaśniłem. – Potem myślałem o tym już bez przerwy. Ciągle pytałem sam siebie: Nathan, czy ty chcesz się zabić? – zacząłem modulować głosem i uświadomiłem sobie, że płaczę. – I dotarło do mnie, że nie, powiedziałem ci wtedy prawdę, wcale nie chciałem się zabić. – Przełknąłem gulę, która powstała mi w gardle. – Czy to, że ktoś nie chce żyć, znaczy, że chce się zabić? Niby dlaczego miałby chcieć cokolwiek? – Czekał, kiedy wychyliłem kolejny łyk. – Chciałem nie żyć, tato, i wcale nie chodziło o to, żeby się zabić. Wiem, że mógłbym chcieć mieć poczucie sprawczości i kontrolę. Być pewnym, że to właśnie ja pozbawiam się życia, ale w ogóle mi nie zależało. Na niczym mi nie zależało, tato. Chciałem nie żyć, a ty na to patrzyłeś.

Płacz boli, kiedy ściska serce.

– Wiesz, że ja nigdy nie ciąłem się po nogach? To nie są moje blizny – powiedziałem, mój głos był coraz cichszy. – Chciałbym tylko wiedzieć, czy mnie tam widziałeś, tato. Czy kiedy patrzyłeś na ekran, widziałeś tam mnie.

Nie mogłem odczytać wyrazu jego twarzy. Może to wstręt zagościł w oczach jego, może zdumnienie. A może strach. A może nic go to nie obchodziło. Może faktycznie mnie tam nie widział.

Płacz boli, kiedy ściska serce, a nie można się przytulić do ramion, przy których się czuło zawsze bezpiecznie.

– Tak bardzo cię kocham – mówiąc to, kręciłem głową. Położyłem głowę na jego kolanach. Szklana butelka wypadła mi z ręki, a jej zawartość rozlała się po podłodze.

Łzy spływały mi z policzków na jego spodnie, a on uspokajająco głaskał mnie po głowie.

I nic nie powiedział. Mogłem więc udawać, że ta rozmowa się nie wydarzyła. Że nic się nie wydarzyło.

– Tak bardzo – powtórzyłem.

Miłość moja do tego człowieka istniała bez względu na to, co znajdowało się w jego komputerze. W kartonie czy pod klapą w garażu. Choćby trzymał tam zwłoki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *